sobota, 18 stycznia 2014

III. Melody of my soul...

Mam dosyć, pomyślała Eva, siedząc przy stole już prawie godzinę. Przez ten cały czas słuchała, jak jej ojciec zawzięcie dyskutuje z ojczymem Nialla na temat ewentualnych przeróbek ich ówczesnego planu przebudowy stajni. Lecz nie to było najgorsze, chociaż nudziła się niemiłosiernie. Najbardziej uwłaszczało ją to, że czuła na sobie wzrok chłopaka przez cały czas i nie mogła nic z tym zrobić. Żadnego gestu w stylu
pokazania środkowego palca, czy też kopnięcia pod stołem w łydkę. Takie zagrania były nie na miejscu, choć korciło ją, żeby sprzeciwić się woli ojca i zrobić coś niewybaczalnego. Ale wiedziała, że później będzie tego żałować i nic nie przeszkodzi Jackowi dać jej kary, a tego by nie zniosła. Siedziała więc, nerwowo stukając palcami w uda i rozglądając się po pomieszczeniu, jakby pierwszy raz widziała je na oczy. Nie chciała spoglądać na blondyna, bo nie była pewna swoich reakcji w obliczu jego oczu, wpatrzonych w nią. Proszę, tato. Skończ już wreszcie rozmowę z tym panem! Powiedz, że musisz jechać gdzieś ze mną lub musisz dokończyć jakiś ważny dokument... Cokolwiek, byle by sobie poszli! Błagała rodzica w myślach, ale jak na przekór usłyszała jego słowa:
- Wie pan, co? Ten projekt zajmie nam przynajmniej kilka godzin, a pogoda na dworze nie jest zbyt dobra. Możliwe, że będzie panu trudno wyjechać później z podwórza, bo po takich ulewach zamienia się ono w jedno wielkie bagno. Myślę więc, że mógłby pan zostać tu na noc z synem? Mamy akurat dwa wolne pokoje, w których moglibyście przenocować.- Ev spojrzała na ojca nieprzytomnym wzrokiem. Okej, zgodziła się, aczkolwiek niechętnie, by towarzyszyć im przy stole, ale nie było mowy o nocowaniu. No chyba ci ojciec cegłówka spadła na głowę, że na to po przystanę?! Modliła się, aby ojczym Nialla nie był co do tego pomysłu taki negatywny.
- To dobry pomysł... Sądzę, że dobrze by było, gdybyśmy skończyli to teraz. Nie jestem  w stanie znajdywać więcej czasu pomiędzy spotkaniami, mój grafik jest już pełny.- Mężczyzna spojrzał na syna, powoli kiwając głową i zastanawiając się nad czymś.- Tak, a więc zostajemy. Niall, bądź miły i pomóż w sprzątnięciu tego bałaganu.- Wskazał gestem dłoni na stół.- Chociaż tak się odwdzięczymy za gościnę.- Chłopak, jakby nie wierząc swoim uszom, wstał i zaczął zbierać naczynia.
- Nie! Przestań chłopcze.- Jack szybko zaapelował.- Nie trzeba, Eva posprząta, tak kochanie?- Dziewczyna miała już dosyć. Nie dość, że ojciec nadwyrężył jej psychikę zapraszając tych osobników do domu, to teraz ma zamiar nadwyrężyć też jej ciało, poprzez zmywanie.
- Ale to nie problem!- Nagle postawa błękitnookiego się zmieniła.- Już zabieramy się do pracy. Eva nie będzie sprzątała tego wszystkiego sama, pomogę.- Uśmiechnął się przekonywająco i spojrzał na nią.- A więc... do roboty?- Zaśmiał się lekko. Nie miała innego wyjścia, niż pokiwać głową i zająć się tym, czym powinna.
      Wynosiła więc wszystkie półmiski, talerze, sztućce, a przy każdym powrocie do stołu, była witana przeszywającym wzrokiem blondyna. Starała się nie zwracać na to uwagi i skupiała się jedynie na wynoszeniu, wkładaniu do zlewu i wracaniu do pokoju po resztę rzeczy. Ale niestety, naczynia się skończyły i została sam na sam, w kuchni, z Niallem.
- Teraz myjemy?- Zapytał, opierając się o lodówkę i patrząc prosto w jej oczy. Pokiwała nerwowo głową i sięgnęła po ścierkę, ale on ją ubiegł.- O nie!- Spojrzała na niego pytająco.- Stwierdziłem, że powynoszenie tego wszystkiego nie wystarczy, by odpłacić się za gościnę. Ty siądź, a ja będę odwalał brudną robotę.- Eva się zapowietrzyła i zacisnęła dłonie w pięści.- Nie, nie, nie. Koniec i już! Tak będzie, moja droga. Siadaj i nie pyskuj do starszych.- Posłał jej olśniewający uśmiech, więc posłusznie usiadła, choć i tak by to zrobiła, by nie upaść z wrażenia.- Przepraszam, że będę teraz gadał jak najęty, ale chciałbym się czegoś o tobie dowiedzieć.- Ev zrozumiała i chciała wziąć notatnik.- Nie potrzebujesz go.- Powiedział.- Te pytania będą proste. Wystarczy, że pokiwasz odpowiednio głową na tak lub nie, ok?- Dziewczyna pokazała kciuk w górę.- Dobrze... a więc, masz rodzeństwo?- Zaprzeczyła, machając głową w prawo i lewo...

***

Półtorej godziny- tyle zajęło im samo mycie naczyń. Podczas tego czasu Eva była bombardowana dziesiątkami "prostych" pytań. Tak, bardzo, a to BARDZO prostych pytań, myślała. W ten oto sposób wydało się, że uwielbia horrory starej daty, mówi biegle nie tylko w języku angielskim, jej ulubioną porą roku jest wiosna, słucha głównie klasyki, czyta o wiele za dużo książek w ciągu tygodnia (według Nialla, który nie był w stanie uwierzyć, że człowiek potrafi przeczytać powyżej 10 książek w przeciągu 7 dni), uwielbia pić herbatę z miodem, najbliższy jej sąsiad ma posesję dwa kilometry dalej, a ona sama woli przebywać w odosobnieniu.
Po tym, jakże namolnym, śledztwie, czuła się, jakby ktoś wrzucił ją do pralki i nastawił na najwyższe obroty. Nikt inny, oprócz jej ojca, nie wiedział tyle na jej temat. Zazwyczaj wyciąganie informacji kończyło się dosadnym i pisemnym "Spierniczaj", wraz z nieubogą gestykulacją.
Tym razem było inaczej. Nie wiedzieć czemu, mówiła mu wszystko, choć błagała siebie w duchu, żeby mieć siłę przestać, lecz spełzło to na niczym.
Miała ochotę wyszarpać wszystkie włosy ze swojej albo jego głowy, byle by tylko kierunek rozmowy trafił na znak "stop" .
Jednak siedziała tam, z nogą na nodze i, o dziwo, niewymuszonym uśmiechem. Wsłuchiwała się w tembr jego głosu, który koił jej wewnętrzne rany i dawał uczucie podobne do spokoju.
To tylko złudny obraz, upomniała się.
Ale na nic były te słowa w obliczu jego czarującej osoby.
Znów zrugała samą siebie za błądzenie w obłokach.
- Coś mówiłeś?- Zapisała na kartce, powracając do rzeczywistości.
Uśmiechnął się do niej i gdyby nie siedziała na krześle, już by leżała na podłodze, dotknięta strzałą Amora.
- Mówiłem, że skończone, więc możemy iść na górę.- Wytarł dłonie w ścierkę, po czym poprawił rękawy koszuli, które podwinął przed zmywaniem.
Zrobiła wielkie oczy.
I co teraz?!, myślała gorączkowo. Przecież nie wiem, co powinnam zrobić! Zaprosić go do siebie do pokoju, bo nie ma jeszcze tak późnej godziny, czy pokazać mu jego tymczasową kwaterę i się pożegnać?
Z jednej strony bała się zaoferować mu wizytę w jej czeluści, bo tylko tato miał tam wstęp. Tylko on wiedział, co tam jest i jakie tajemnice tam skrywa.
Opanuj się! Po pierwsze, jakie tajemnice?
No a z drugiej strony...
Była ciekawa, jak zareaguje na widok jej komnaty i rzeczy tam zawartych.
Czy powie, że odzwierciedla jej osobę, czy też jest skrajnym przeciwieństwem?
Oddychaj tylko...
- To jak?- Usłyszała głos chłopaka.
Spojrzała na niego jak na idiotę.
- Co "jak"?- Zmrużyła oczy, wpatrując się w niego, potem pisząc na odwrocie kartki. Teraz on dziwnie na nią spojrzał.
- Nijak, mieliśmy iść na górę, głucholcu.- Zaśmiał się tym perlistym śmiechem i z niedowierzaniem pokiwał głową.
Poczuła się urażona. Jak on może tak do mnie mówić?, zastanawiała się. Jeżeli jest to jego rodzaj flirtu, to kokosów na nim nie zbierze. 
Tylko, że sama w ogóle nie znała się na tego typu sprawach, co nie było śmieszne.
Za to mnie to uwłaszcza. Mam nadzieję, że on się nie dowie.
Wstała, przelotnie patrząc na niego, a potem skierowała się w stronę schodów. Słyszała jego kroki za sobą i wyobrażała sobie te nonszalanckie ruchy, choć pełne gracji.
Gestem ręki poprosiła o jego telefon.
Dał jej go, trochę zdziwiony.
- Mam ci pokazać twój pokój, czy idziesz do mnie coś porobić?- Wstukała i podała z powrotem, choć po chwili tego pożałowała. Spojrzała przez ramię i znów zabrała telefon, by dodać:
- Chodzi mi o jakiś film albo grę.
Coraz bardziej się pogrążam...
- Czemu nie?  Może zagramy w wirtualne pianino? Ostatnio miałem niezłą zabawę z tego z kumplem.- Słyszała śmiech w jego głosie i wiedziała, że uśmiecha się do jej pleców.
Stanęli pod jej drzwiami.
- No dobrze.- Wpisała na jego klawiaturze i pokazała mu, patrząc na niego i chwytając za klamkę drugą dłonią.- Ale po co na wirtualnym, kiedy ma się prawdziwe?- Otworzyła drzwi z uśmiechem.
Spojrzał najpierw na pianino, potem na nią.
- Serio?- Uśmiechnęła się i pokiwała głową.
- Całkowicie.- Pokazała mu po chwili ekran.
Wszedł i od razu podszedł do instrumentu, otwierając go i przyglądając się mu.
- Wiem, że nie jest w najlepszym stanie, ale to pamiątka rodzinna.- Słychać było klikanie za każdym razem, gdy wpisywała literę. Przyglądała się jego palcom na lśniącej, gładkiej powierzchni.
- Jest piękne.- Zdziwiła się, że takie słowo może paść z jego ust, nie na takiego wyglądał.
Przecież ty go w ogóle nie znasz!, przypomniała sobie.
- Skoro tak myślisz...- Nerwowo rozejrzała się po pokoju, już po odłożeniu telefonu. Czysto, całe szczęście."Zagraj, jak chcesz" gestykulowała i posłała mu skromny uśmiech.
- Nie wiem, czy to najlepszy pomysł narażać na szwank twój słuch moim graniem.- Zaśmiał się i szturchnął ją barkiem.
Spojrzała na niego znacząco i zachichotała.
Bez zbędnych słów zasiadł przed pianinem i nieśmiało zaczął uderzać w klawisze. Pokazała mu znak "ok" dłonią, mówiąc tym samym, że jest dobrze.
Przysiadła na łóżku, tuż obok niego i wsłuchiwała się w melodię.
Skądś ją kojarzyła, ale nie była tego pewna.
Kłamczuch, zaśmiała się w duchu, wiedząc, że udawał tylko takiego beztalencia.
Zamknęła oczy i pozwoliła się porwać nutom, tak jak za każdym razem, kiedy sama grała.
To było piękne i lekkie. Jak pióro na wietrze. Jak motyl pośród kwiatów. Miała nadzieję, że nie skończy zbyt szybko i da się jej delektować tym uczuciem, które tak dobrze znała i kochała.
W jednej chwili zapomniała o całym świecie, a jedyne co widziała, to odblask przeszłości. Moment, kiedy leżała w łóżku, a jej mama grała jej melodię do snu na pianinie...
Otworzyła oczy, które w ekspresowym tempie zaczęły napełniać się łzami.
Proszę, nie...
Zagryzła wargi, ale i tak nie udało jej się zatrzymać szlochu, który wołał z głębi jej duszy.
Szlochu, dlatego, że tą melodią, którą grała jej mama, była melodia wybrana przez Nialla.
Melodia jej dzieciństwa.


***
Witam!
Wiem... długi czas minął od ostatniego rozdziału, ale przysięgam- nie miałam czasu i sposobności na jakiekolwiek zaangażowanie w tego bloga!
Jest mi niezmiernie przykro, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie...
Bardzo proszę o komentarze, bo one są puentą moich starań.
Uwielbiam Was i te piękne, choć nieliczne wypowiedzi na temat rozdziałów :)
<3


3 komentarze:

  1. Swietny, tylko mam takie pytanie ;)
    Ona ma jakąś chorobę, że nie mówi ? ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj PLOT- pisze tam, że po śmierci matki została jej trauma, która objawia się właśnie przez to :) Dziękuję za miły komentarz :3

      Usuń
  2. Po prostu... Boskie. Zapowiada się baaardzo świetnie. Jestem niecierpliwa i dlatego niecierpliwie czekam na następny rozdział.

    Zapraszam do mnie. Tylko jak już wejdziesz to przez kilka rozdziałów bd ogromne błędy. Przepraszam
    http://kocham1d69.blogspot.com/?m=1
    Daj mi rady, by pisać tak jak Ty.

    OdpowiedzUsuń

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Terriblecrash, Pinkblossom, Carllton, Picanta, Selena Gomez, James Blunt.