sobota, 20 lipca 2013

II. I'm just breathing

23 września 2012, godzina 12:54

Bycie normalnym to pojęcie względne. W każdej kulturze normalność jest postrzegana inaczej. Dla jednych jest to życie, w którym wszystko dzieje się w naturalnej kolei rzeczy. Rodzenie się, wychowanie przez rodziców, dorastanie, nauka, bunt, zabawa, studia, mąż, dzieci. A pomiędzy tym wszystkim chwile wzlotów i upadków, o których nie każdy chciałby pamiętać, ale nie każdemu udaje się zapomnieć.
Są też tacy, którzy życie postrzegają jako nieustającą rozrywkę, pełną uciechy i powierzchownego obycia. Dla nich liczy się, w zasadzie, tylko to, jak najlepiej przeżyć dzień i nie spisać go na straty, czy też zapamiętać jako ten, u którego dopisek informuje, że było on "nic niewartym traceniem cennego czasu".
Świat dzieli się na wiele kultur, lecz gdyby zmieścić je w dwóch wariantach, nazywały by się one: "Spokój" i "Rozgardiasz", przynajmniej według Evy.
Niestety ona, zastanawiając się nad tą kwestią setny już raz, nadal nie potrafiła zakwalifikować się do któreś z podanych grup. Z jednej strony, jako że żyła w świecie ciszy, powinna zaliczać się do tej pierwszej sposobności. Lecz stan zewnętrzny nie odzwierciedlał tego wszystkiego, co działo się w jej wnętrzu, w jej umyśle, który był chaosem.
Więc co miała zrobić?
To co zawsze. Żyć na pograniczu jawy i snu, czekając, aż wreszcie ktoś odważy się przekroczyć bramę jej milczenia.
Także teraz, kiedy leżała na łóżku, a dookoła niej były pozgniatane kartki papieru, nie potrafiła określić, czy jest to sen, czy też jawa. Czy to, co działo się zaledwie wczoraj, było rzeczywiste? Czy naprawdę spotkała tego chłopaka? Niby tak. Niby słowa ojca, jej stajenny ubiór leżący w kącie pokoju, stawiały sprawę jasno. Wczoraj była na farmie.
Lecz nie potrafiła w to uwierzyć. Nie wtedy, kiedy cały ten dzień pamiętała jak przez mgłę. Kiedy był on mniej realny niż sen, a najważniejsze, że jedyne co pozostało w jej pamięci od chwili ich spotkania, były jego oczy. Duże, błękitne oczy. Pełne zrozumienia, głębokie jak sto mórz, a zarazem przejrzyste jak szkło. Okalane gęstymi, jasnymi rzęsami, przez które słońce padając, tworzyło zbiór cieni na jego policzkach.
Próbowała naszkicować go całego, jego pełną posturę, ale za każdym razem kiedy zaczynała, mimowolnie zamykała oczy i poddawała się własnym myślom, a kiedy ocknąwszy się z letargu patrzyła na swoją pracę, dostrzegała tylko jedno. Jego oczy. I za każdym razem wprawiało ją to w coraz większą furię. No bo, co ona sobie myślała? Nie powinna nic czuć, nie powinna nikogo poznawać. Powinna być sama, trwać w swojej ciszy, głucho odbijającej się od ścian jej umysłu. Powinna odpuścić.
Nie warto.
~~~
Te same słowa wypływały z jego ust.
- Nie warto.- Powtarzał ciągle. Chciał w to wierzyć, mieć pewność, że to słuszna decyzja. Słyszał kiedyś, że jeżeli się coś sobie wmawia dość długo, staje się to prawdą. Zamierzał spróbować.
I tak, od kilku godzin, siedząc w tej samej pozycji i patrząc się tępo w ścianę, wmawiał to sobie. Powtarzał te słowa jak mantrę, mając nadzieję, że staną się rzeczywiste. Ale tak nie było. Z każdym powtórzeniem zdawał sobie tylko sprawę, że tak nie może. Nie może odrzucić kogoś, kto tyle wycierpiał i kogo przypadłość nie jest powodem, by rezygnować.
Bo, czy to jej wina, że nie ma matki? Że żyje z przeświadczeniem, iż była świadkiem śmierci jej własnej rodzicielki? I, że za każdym razem, kiedy jej ojciec na nią patrzy, widzi własną żonę?
Nie, to na pewno nie jej wina.
Ale bał się. Bał się, że jeśli się zbliży, jego własne błędy przyczynią się do pogorszenia jej stanu.
Nie możesz. Zrobisz jej krzywdę, tak jak wszystkim przedtem. Odpuść chociaż jej.
Nie zrobi jej krzywdy, nie tym razem. Ona jest inna. Nie pozwoli swojemu obyciu wpłynąć na jej osobę, a przynajmniej ma taką nadzieję.
~~~
Tego samego dnia, godzina 18:31

Dziewczyna siedziała skulona w najciemniejszym kącie pokoju. Jej oczy były zamknięte, tak jak i kilka godzin wcześniej. Kołysała się w przód i w tył, tuląc siebie samą. Dokoła leżały stosy zapisanych kartek. Pełno było na nich słów, które chciałaby wypowiedzieć. Od nic nieznaczących, takich jak "Dzień dobry", aż po te, w które chciałaby włożyć pełnie uczuć. "Kocham Cię", "Dziękuję", "Przepraszam", "Proszę". Wyobrażała sobie, że kiedyś stanie przed swoim ojcem, przytuli się do niego i powie: Kocham Cię, tato.
I w danym momencie uświadamiała sobie, że nieważne, jak bardzo by tego pragnęła, nigdy nie osiągnie celu. Nigdy nie wyzna tego, co leży jej na sercu. Nigdy nie zazna spełnienia.
Położyła się bezwiednie na dębowej podłodze, otwierając oczy i wpatrując się w sufit. Zastanawiała się, co jest kwintesencją jej życia. Po chwili  szeroko otworzyła oczy, zganiając się za własną głupotę, przez którą nie mogła zrozumieć tak błahej rzeczy. Bo ktoś jej kiedyś powiedział, żeby nie mylić życia z oddychaniem.
Długo mi zajęło zrozumienie tych słów, pomyślała.
Teraz już wie.
Ona zalicza się do tych, którzy jednak mylą życie z oddychaniem. Ona nie żyje, ona jedynie oddycha pustym powietrzem, który wypełnia jej puste komórki i daje jej także pusty, złudny obraz życia. Bo żyć to nie tyle co istnieć, to czuć. Kochać, wspominać, żałować, tęsknić. To wszystkie rzeczy, które sprawiają, że stajesz na rozstaju dróg i nie wiesz, co powinieneś robić dalej. Wtedy musisz rozważyć dotychczasowe życie i pójść albo za głosem serca, albo rozsądku. To wszystko sprawia, iż wiesz, że żyjesz. Kłótnie, konflikty, rozgoryczenie, zawód. To dopełnia Twoją osobę. To sprawia, że jesteś.
A ona zanika.
Czuje to. Choć powietrze wypełnia ją całą, ona jest pusta. Wypruta z życia. I choć wie, że ciało ma bezwładne, jej umysł jest pełen nadziei, bo to jedyne co mogło jej pozostać.
Jej życie jest nadzieją. 
Leżała tak, słuchając jak szumi wiatr przez uchylone okno i wiedziała, że taki dźwięk będzie jej towarzyszył do końca. Mimowolnie sięgnęła do kolan, chcąc skryć się, w na pozór, bezpiecznym uścisku własnego ciała, kiedy to z sykiem powtórnie się rozprostowała. Zahaczyła ręką o jeszcze niezagojone rany. Słowa wyryte w jej skórze, które pozostaną do końca.
Obłęd, determinacja, rezygnacja.
To wszystko jest jej piętnem.
Skupiona na miarowym bębnieniu jej własnych palców o podłogę, nie usłyszała otwieranych drzwi. Dopiero, gdy zostało zapalone światło i ona, mrużąc oczy i w myślach przeklinając za wynalezienie żarówki, skierowała swój wzrok w stronę ujścia, ujrzała postać ojca, patrzącego na nią z góry.
- Nie powinnaś leżeć na podłodze. Wiesz dobrze, jak od niej ciągnie.- Spojrzał wymownie na jej leginsy i o wiele za dużą koszulkę z napisem "This is not a fairy tale".- Wstań i zejdź na dół, za chwilę będą goście.- Jej mina diametralnie się zmieniła. Jacy goście? Nic jej nikt nie mówił. Kto przyjdzie? Czy to jakaś kobieta?. Ojciec czytając z jej twarzy, od razu dopowiedział.- Nie mówiłem Ci, bo byś wyszła.- Zrobiła zdziwioną minę.-  Nie udawaj. Za każdym razem, kiedy ktoś nas odwiedza, Ciebie nie ma. Wychodzisz do lasu i wracasz późno. Tym razem Ci nie pozwolę, to ważny człowiek. Chociaż raz zrobisz to, o co Cię proszę.- Wstała, dotknięta jego słowami.- Wiem, że wolisz samotność, ale już czas. Musisz wyjść do ludzi. Nie pozwolę Ci zatrzasnąć się w pokoju na zawsze.- Szła w jego stronę, pełna wściekłości. Jego twarz wyrażała zdeterminowanie.- Nie próbuj. Nie wskórasz nic. To postanowione.- Zanim zdążyła do niego dojść, on już zamykał za sobą drzwi. Mocno, aż nazbyt mocno kopnęła w nie, bo skuliła się tylko i zagryzła wargę z bólu. Głupi ojciec! To moja sprawa, co robię! . Z tymi słowami, usiadła ciężko na łóżku. Waliła pięściami o miękką kołdrę, próbując wyładować złość. Kiedy stwierdziła, że nic to nie daje, wstała i podeszła do pianina. Usiadła przy nim i zaczęła na oślep walić w klawisze. Coraz głośniej, coraz natarczywiej, aż wreszcie opadła z sił i położyła głowę na, zamkniętym już, instrumencie. To ja jestem głupia. I niby mam 17 lat. Zachowuję się bardzo dojrzale, nie ma co, pomyślała, ociężale wstając od instrumentu. Podeszła do lustra, jak zawsze tylko przelotnie patrząc na swoją twarz, wzięła do ręki szczotkę i zaczęła powoli rozczesywać włosy. Potem zawiązała je w niechlujny kok i, ostatni raz przeglądając się w lusterku, skierowała się do drzwi, kiedy usłyszała wołanie swojego ojca.
- Eva! Zejdź na dół!- I z tymi słowami skierowała się tam, gdzie chciał jej ojciec. Wytrzymam. A bynajmniej mam taką nadzieję.
~~~
- Już zaraz zejdzie. Powinna być za minutę.- Powiedział ojciec Evy, zapraszając ich do środka. - Obiad zaraz podam, a może tymczasem coś do picia?
- Ja proszę mocną kawę, bez mleka.- Zakomunikował pan Horan, siadając na kanapie. Chłopak nie wiedział, co ma zrobić, więc posłusznie usiadł obok ojczyma, stukając palcami o kolana.- Synu, powiedz panu Jackowi, gdzie zamierzasz studiować.- Przybrany syn spojrzał w dół. Mam powiedzieć, jak bardzo nie chcę iść na studia prawnicze, które mi wybrał? No oczywiście, że nie. Mam powiedzieć, jak bardzo się cieszę, że idę na te studia. Przecież to moje marzenie, o którym sam nie wiedziałem!, pomyślał z przekąsem.- A więc Niall?
- Ach, tak. Będę studiował na Oxfordzie.- Miał zamiar na tym poprzestać, ale dłoń jego ojca niebezpiecznie ścisnęła się na jego nadgarstku.- Idę na prawo, gdyż to najodpowiedniejszy kierunek dla mnie. Otworzę własną kancelarię prawną, ale zarazem nie zapomnę o farmie. Mam zamiar przejąc ją w odpowiednim momencie i rozszerzyć działalność.- Wyrecytował nauczony tekst, który został zaakceptowany przez pana Lucasa.
- Tak, mój syn jest bardzo ambitny, dokładnie tak jak ja.
- Właśnie widzę, to bardzo dobra cecha. O, słyszę kroki na schodach.- I z tymi słowami, do salonu weszła dziewczyna.
~~~~
Zdążyła spojrzeć na gości, a stanęła w półkroku. Zdezorientowana i zmieszana odwróciła się do ojca, ale ten patrzył na nią karcącym wzrokiem. No tak, przywitaj się. I nie przejmuj się tym, że GO widzisz.  To tylko chłopak.  Grzecznie się ukłoniła i poszła do kuchni, oddzielonej od drugiego pokoju tylko barkiem, w której stał jej ojciec, kończący nakładać ziemniaki na półmisek. Wzięła do ręki mały notatnik, który był przyczepiony na magnes do lodówki i długopis leżący na niej.
Co ONI tu robią?- Napisała, robiąc zawijasy przy każdej dużej literze.
Jak to co? Siedzą i czekają na późny obiad.- Nabazgrał mężczyzna jedną ręką, drugą mieszając sałatkę z sosem vinaigrette.
Och, przestań! Dobrze wiesz, o co mi chodzi!- Była zbulwersowana brakami informacji.
Przestań! Mówiłem, że będziemy mieli gości!
Ale nie takich! Tato, to nie fair.- Walnęła pięścią w blat, demonstrując swój gniew.
Nie zachowuj się jak smarkula. Idź i zaproś ich do stołu.- Tuż po przeczytaniu tekstu przez Evę, Jack zgniótł kartkę i wrzucił ją do śmieci.
Nie było o tym mowy, pomyślała idąc do towarzystwa. Stając w dużym pomieszczeniu, wskazała gestem dłoni stół, nie odrywając wzroku od podłogi. Poczuła drgania pod stopami, więc wiedziała, iż zrozumieli. Siadając naprzeciw młodego mężczyzny, odważyła się unieść wzrok. Nie musiała nawet spojrzeć na jego twarz, aby wiedzieć, że się jej przygląda. Czuła jego wzrok na sobie, kiedy próbowała znaleźć coś ciekawego na ścianie za nim. Jak ty się zachowujesz. Spójrz mu w oczy, a nie jesteś kurczakiem, zrugała samą siebie. Z wielkim trudem wróciła wzrokiem w odpowiednie miejsce, czyli jego oczy. Czy mi się zdaje, czy stały się one jeszcze bardziej błękitne?
- Obiad podany, życzę smacznego.- Donośny głos wyrwał ją z lekkiego zamyślenia. Kulturalnie nałożyła sobie ziemniaki, ówcześnie czekając na swoją kolej i niebezpiecznie ocierając opuszkami palców o dłoń chłopaka przy podawaniu półmiska.Oddychaj, nakazała sobie.

***
Rozdział podany na tacy. Nie dziwcie się, dlaczego piszę tak późno. Motywacją są komentarze, których, jak widać, brak. Czekam na opinie. Może jakaś sugestia, co do ciągu dalszego? 
Ktoś za twitterze zapytał mnie, dlaczego pisze takie smutne opowiadanie. 
Dlaczego? Proste. Kiedy widzę wszystkie te blogi, na których epilog kończy się zdaniem "i żyli długo i szczęśliwie" lub choćby czymś w tym rodzaju, chce mi się walić głową w ścianę. Rozumiem, że jest to wyimaginowane, tworzone według własnych upodobań, ale nie trawię czegoś, co jest od początku do końca "szczęśliwe". Nie i koniec. Ja, jako, że w swoim życiu przeżyłam już nie jedno, dobrze wiem co to są wzloty i upadki, na których opiera się życie. Fabułę oparłam na przeżyciach dziewczyny, którą znam z internetowych rozmów. Jest ona niema. Resztę dopisałam sama. Radość nie zawsze oznacza dostanie czegoś, na co się oczekuje.
ENJOY!

6 komentarzy:

  1. czekam na następny. świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz bardzo ciekawie i widać że się starasz rozdział bardzo dobry

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    wczoraj natrafiłam na twój blog, wcześniej oglądając zwiastun, który jest naprawdę zarąbisty :) Zachęca do zajrzenia na bloga. I jak już o tym; jakim programem go robiłaś? Jestem ciekawa, bo także chcę zacząć opowiadanie i chcę wcześniej zrobić zwiastun.
    A co do opowiadania. Wymyśliłaś bardzo fajny i oryginalny pomysł. Nigdy bym na takie coś nie wpadła. Nie jestem jakimś tam specem od opowiadań, ale uważam, że dobrze piszesz. Podobają mi się twoje opisy i jak w trafny sposób przemycasz nam niektóre informacje, np ubiór bohaterki. I zaciekawiasz czytelnika. Jestem cholernie ciekawa co się dalej wydarzy :)
    A tak ogólnie to radziłabym Ci poszperać w ustawieniach i włączyć taką funkcje, aby także anonimowi czytelnicy bez konta mogli dodawać komentarze. Uwierz, jak to zrobisz to przybędzie opinii :) Także wyłącz weryfikację obrazkową, która wyskakuje podczas dodawania komentarzy. To umili życie :)
    No i cóż. Życzę dużo, dużo weny i nie poddawaj się, bo jest w tobie potencjał. Możesz być pewna, że będę tu stałą bywalczynią. Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      To znowu ja. Mam pomysła na ciąg dalszy, tak jak chciałaś:)
      Tak se myślałam, że może Niall po pewnym czasie jak już się odważy, mógłby skontaktować się z Evą. Mógłby się wybrać na tę farmę, gdzie ona jeździ konno i niech pozostawia poprzyczepiane gdzieniegdzie karteczki z dopiskami, aby w jakimś kierunku się udała. A na końcu tej "drogi" żeby spotkała Nialla i dalej to by się coś wymyśliło :) To nie musi być od razu po kolacji... może być w dalekiej przyszłości.
      Mam nadzieje, że się podoba pomysł, bądź dzięki temu wpadłaś na coś lepszego :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!

      Usuń
    2. Dziękuję za wspaniałe komentarze! Twój pomysł bardzo przypadł mi do gustu, więc go użyję, aczkolwiek trochę później :3 Posłuchałam Cię i wyłączyłam pewne funkcje, ale wątpię, by to coś dało ;c Mam nadzieję, że spodoba Ci się nowy rozdział, który już wyszedł na światło dzienne. Jeszcze raz dziękuję i wena się przyda :)

      Usuń
  4. Macie tutaj matutki teścik
    Weź karteczkę i długopis: ♥
    1. Napisz imię osoby płci przeciwnej.
    2. Który kolor najbardziej lubisz: czerwony, czarny, niebieski, zielony czy żółty?…
    3. Pierwsza litera twojego imienia?
    4. Miesiąc urodzenia?
    5. Który kolor bardziej lubisz czarny czy biały?
    6. Imię osoby tej samej płci.7. Ulubiony numer?
    8. Wolisz jezioro czy morze?
    9. Napisz życzenie (możliwe do spełnienia!).
    Skończone – zobacz poniżej:
    Odpowiedzi1. Kochasz tę osobę.
    2. Jeżeli wybrałaś /eś:Czerwony – twoje życie jest pełne miłości.
    Czarny – jesteś konserwatywna /y i agresywna /y
    .Zielony – twoja dusza jest zrelaksowana i jesteś osobą na luzie.
    Niebieski – jesteś spontaniczna /y i kochasz całusy i pieszczoty tych, których kochasz.
    Żółty- jesteś bardzo szczęśliwą osobą i udzielasz dobrych rad tym, którzy są w dołku.
    3. Jeżeli pierwsza litera twojego imienia jest:
    A-K – masz w sobie dużo miłości, którą ofiarujesz bliskim i przyjaciołom.
    L-R – Próbujesz cieszyć się życiem na maxa a twoje życie uczuciowe wkrótce rozkwitnie.
    S-Z – lubisz pomagać innym a twoje przyszłe życie uczuciowe wygląda bardzo dobrze
    .4. Jeśli urodziłaś /eś się w:
    Styczeń – MarzecRok minie ci bardzo dobrze i odkryjesz, że zakochasz się w kimś zupełnie nie oczekiwanym.
    Kwiecień – czerwiecTwój związek (uczuciowy) jest bardzo silny, będzie trwał długo i pozostawi wspaniałe wspomnienia na zawsze.
    Lipiec- wrzesieńBędziesz mieć wspaniały rok i doświadczysz dużą zmianę w życiu na lepsze
    .Październik – grudzieńTwoje życie uczuciowe nie będzie zbyt wspaniałe, ale w końcu odnajdziesz swoją bratnią duszę.
    5. Jeśli wybrałaś /eś
    Czarny: twoje życie obierze inny kierunek, co będzie dla ciebie bardzo korzystne i bardzo cię to ucieszy.
    Biały : Będziesz mieć przyjaciela, któremu można będzie całkowicie zaufać i zrobiłby dla ciebie wszystko, ale ty możesz sobie z tego nie zdawać sprawy.
    6. Ta osoba jest twoim najlepszym przyjacielem.
    7. To jest ilość twoich bliskich przyjaciół w twoim życiu.
    8. Jeśli wybrałaś /eś:Jezioro: Jesteś lojalnym przyjacielem i kochanką /iem.Morze: Jesteś bardzo spontaniczna /y i lubisz zadowalać ludzi.
    9. To życzenie spełni się tylko wtedy, gdy wstawisz ten test do 5 innych klubów w ciągu jednej godziny. Jeśli wyślesz je do 10 klubów spełni się przed twoimi następnymi urodzinami.

    OdpowiedzUsuń

Layout by Elle.

Google Chrome, 1366x768. Terriblecrash, Pinkblossom, Carllton, Picanta, Selena Gomez, James Blunt.